Język turecki jest trudny czy łatwy?
To jedno z najczęściej zadawanych mi pytań przez osoby, które dowiadują się, że znam turecki. A odpowiedź na nie wcale nie jest oczywista, bo język turecki jest według mnie łatwy do nauczenia się, ale dopiero kiedy zrozumiemy całkowicie odmienny sposób myślenia o języku, co na początku może sprawiać duże trudności. I mnie sprawiały. Dlaczego? O tym będę opowiadać w najbliższym czasie. A zacznę… od początku 🙂
Rodzina językowa
Język turecki to język z innej rodziny językowej niż te języki, których uczymy się na co dzień i właściwie z tego wynika jego podstawowa trudność, wydająca się na początku nie do przeskoczenia.
Język polski należy do rodziny indoeuropejskiej, tak jak większość języków, którymi posługujemy się w Europie (i poprzez ekspansję europejskiej kultury także na innych kontynentach). Ich charakterystyczną cechą jest rozbudowana fleksja, czyli odmiana wyrazów. Nasz ojczysty język posiada jeden z najbardziej skomplikowanych systemów odmiany i chociażby z tego powodu, dla nas, każdy inny język powinien wydawać się prosty! Ten naprawdę trudny do nauczenia „mamy” już bez żadnego wysiłku! Oczywiście, niestety, nauka języków obcych tak nie działa, ale można sobie czasem to przypomnieć na poprawę humoru, w momentach kryzysu 😉
Ponadto, kiedy uczymy się angielskiego, niemieckiego, hiszpańskiego czy francuskiego, w opanowaniu części słówek pomaga nam łacina, która w swoim czasie obejmowała swoim wpływem cały Stary Kontynent i możemy z tego korzystać. Niektóre słówka brzmią podobnie, kojarzą się nam z czymś, a to wiele ułatwia. Ucząc się języka tureckiego, na początku nie mamy zbyt wiele takiej pomocy, musimy budować zupełnie nową bazę słówek i skojarzeń pomiędzy nimi (nie licząc zapożyczeń z języków europejskich).
A to dlatego, że język turecki należy do rodziny (lub ligi, jak woli część współczesnego świata naukowego) ałtajskiej, wraz z językami mongolskimi i tungusko-mandżurskimi. Chociaż więc do Turcji mamy blisko, językowo jest dla nas egzotyczna, pochodzi od innego przodka, słychać w nim inne wpływy. Języki ałtajskie – w miejsce „naszej” fleksji – posiadają odmienny system tworzenia form gramatycznych – aglutynację. Słowo to powinno się nam skojarzyć, jeśli nie z łacińskim agglutinare 'sklejac’ to chociaż z angielskim glue 😉 Bo polega właśnie na „doklejaniu” końcówek (sufiksów) do tematu danego słowa, pozostawiając ten ostatni bez zmian. Jak wygląda to w praktyce?
Fleksja vs aglutynacja
W języku polskim żeby odmienić słowo „dom” lub „pies” przez przypadki lub liczby będziemy zmieniać formę tego słowa: dom, domu, domowi, domy, domów; pies, psy, psu, psom. Czasem będziemy przez całą odmianę widzieć wyraźnie temat słowa („dom”) a czasem nie („pies” – psy a nie 'piesy’, psom a nie 'piesom’). W efekcie tego, czasem ucząc się jednego polskiego słówka, odmieniając je przez przypadki, musimy nauczyć się 5 lub 6 'osobnych’ słów. Poloniści, szczególnie Ci, którzy nauczają języka polskiego jako obcego oczywiście nie zgodzą się z tym uproszczeniem. Ale tak to właśnie wyglądają dla mnie, kiedy patrzę z perspektywy odmiany tureckiej, aglutynacyjnej, która wydaje się przy tym… bardzo prosta!
(przy okazji, przesyłam wyrazu szacunku, do nich! próbowałam nauczyć znajomych polskiego, ale nie da się bez odpowiedniego przygotowania! przy kolejnym pytaniu 'ale dlaczego tak?’ musiałam zrezygnować z prób ;))
Chcąc odmienić słowo „dom” w języku tureckim nie będziemy bowiem nic zmieniać w temacie, który brzmi ev. Będziemy dodawać końcówki przypadków: np. celownika -(y)e 2 : eve (domowi, psu); miejscownika -de 2 : evde (w domu, u psa, w psie). Ze względu na zjawisko aglutynacji, aby opanować język turecki musimy więc uświadomić sobie, że istnieją w nim dwie osobne grupy wyrazów, które najłatwiej porównać do… worków lub pudełek 😉 W jednym, bardzo dużym worku, będziemy przechowywać tematy słów – rzeczownikowe, czasownikowe, i inne. W drugim, nieco mniejszym – końcówki, najczęściej jedno- lub dwusylabowe 'cząstki’ wyrazów, które będziemy tworzyć. Następnie – i właściwie na tym polega nauka języka tureckiego – będziemy dowiadywać się i uczyć jak łączyć zawartość obu worków tak żeby coś sensownego z tego wyszło 😉 Proste!
Ciąg dalszy nastąpi…
A wszystkim tym, którzy jeszcze się nie zaopatrzyli w ostatni numer Poradnika Historycznego Polityki pt. „Dzieje Turków„: polecam zapolowanie na ten numer w kioskach! Można poczytać m.in. o języku, o rodzinie ałtajskiej, o różnych językach tureckich. Nie tylko tym z Republiki Tureckiej, który najbardziej Was interesuje! 🙂
Warto iść na turkologię?
O tak, to chyba najczęściej zadawane przez wszystkich pytanie 😀 W sumie zaczęłam je nienawidzić, bo ile można odpowiadać na jedno i to samo pytanie. I żeby jeszcze odpowiedź była jakaś łatwa. Bo na przykład na (nota bene genialne) pytanie: „Czy w Turcji mówi się po arabsku?” Da się łatwo na nie odpowiedzieć jednym, no, albo trzema słowami. A na pytanie o turecki, trzeba się rozgadać, tłumaczyć… Jak jeszcze ktoś ma w miarę pojęcie o gramatyce, to jest zdecydowanie łatwiej, ale jeżeli musimy mówić wszystko – co to jest fleksja, odmiana, rodzina językowa itd. To można dostać świra 😀 Od dziś będę odsyłać do tego wpisu, haha 😀 Dzięki!!!
To prawda, zawsze trzeba się nagadać! I przyznam, że łatwiej gadać i pomagać sobie machaniem rękami niż to opisać! 😀 Ale gorsze jest to, że jak pada „no to powiedz coś po turecku” i mówisz „Adım Agata” to nie robi żadnego wrażenia! 😀
Super artykuł!
Bardzo przydatny szczególnie dla osób, które w przyszłości chcą się wybrać na turkologię! ?
Dzięki, cieszę się! 🙂 A przyszli turkolodzy z pewnością w przyszłości jeszcze tu znajdą różne ciekawe opowieści.